Trudno mi sobie wyobrazić bardziej bezpośrednie zaproszenie z Góry na Seminarium życia w Duchu Świętym, niż to, które otrzymałam tym razem. Pewnego dnia dyskutowałam z Bogiem na temat mojej niedoszłej „kariery” skaterskiej i prosiłam o wyjaśnienie w jakim celu dopuścił, abym parę miesięcy wcześniej złamała rękę w skateparku, ze wszystkimi tego trudnymi konsekwencjami na płaszczyźnie fizycznej, psychicznej i zawodowej. Parę minut po tym burzliwym wezwaniu, przed moje oczy wyjechał na Instagramie plakat z zaproszeniem na seminarium o intrygującym tytule „180 stopni – Odważ się na zmianę”, a w tle widniało nic innego jak… skatepark i gość, który wywijał tricki na desce.
Przynęta na mnie była niezła, nie powiem. Powiedziałam Bogu: „Dobra, nie wiem o co Ci chodzi, ale jeśli TO jest skatepark, w którym mnie teraz chcesz mieć, to tam lecę”. Po drodze 100 000 „rzeczy” próbowało jeszcze nie pozwolić mi uczestniczyć w tym wydarzeniu, ale zagadka i oczekiwanie tego „duchowego skatingu” były dla mnie tak pociągające, że ostatecznie udało mi się dotrzeć w wyznaczonych dniach na miejsce.
Na seminarium od początku panowała Boża atmosfera. Organizatorzy zadbali o to, abyśmy się na każdym etapie zanurzali coraz bardziej w łaskę. Wśród pięknej muzyki i radosnej choreografii mogłam wejść w uwielbienie i krok po kroku, coraz bardziej odrywać się od przytłaczających mnie w ostatnim czasie okoliczności. W trakcie wykładów – poza konkretnymi tematami seminarium – mogliśmy usłyszeć osobiste świadectwa mówców. To one często wywierały największy efekt. Nadawały głębszy sens przedstawianym treściom.
Pomiędzy kolejnymi częściami wydarzenia oraz po nich była przestrzeń, gdzie Bóg objawiał się w relacjach, rozmowach i pokazywał mi piękno wspólnoty.Nie zabrakło też szczęścia dla brzucha – w postaci serwowanych pyszności 🙂
Dla mnie szczególnie ważny był czas poświęcony stricte spotkaniu z Bogiem. Wspólne msze, adoracja oraz modlitwy członków wspólnoty Shalom za nas, za kazdym razem przynosiły mi ukojenie. Na końcowej modlitwie o wylanie Ducha Świętego otrzymałam Słowa, które mnie umocniły i które mam nadzieję wydadzą obfity plon w stosownym czasie. Nie zdradzę teraz jakie były, bo wierzę, że Bóg przemawia do każdego z nas w indywidualny sposób – Słowami i środkami uszytymi na naszą miarę 🙂 Tego trzeba doświadczyć osobiście!
Nie wiem jeszcze o ile stopni póki co zmieniło się moje życie przez ten weekend. Wiem natomiast, że wróciłam stamtąd z lżejszym sercem i oczami bardziej zwróconymi w jedynym sensownym kierunku, tzn. ku Niemu.
Dziękuję Wszystkim, którzy uczynili to możliwym. Shalom!
Katarzyna Kuźnik